Małe zbrodnie małżeńskie
Eric-Emmanuel Schmitt
…Kiedy widzicie kobietę i mężczyznę w urzędzie stanu cywilnego, zastanówcie się, które z nich stanie się mordercą – ostrzega Eric-Emmanuel Schmitt, autor sztuki Małe zbrodnie małżeńskie. To jeden dzień z życia Lisy i Gellesa, małżeństwa z piętnastoletnim stażem. On, dotknięty amnezją po wypadku, nic nie pamięta. Ona, stara się odtworzyć jego życie. Gelles jednak nie przyznaje się, że amnezja cofnęła się i, jak żona, stara się ugrać swoje na udawanej utracie pamięci. Oboje więc kłamią. Grają, by odrodzić własne małżeństwo po latach. Emocjonująca historia o miłości i jej granicach, ze zbrodnią w tle.
Spektakl można obejrzeć:
14 lutego o godz. 19.00 – KUP BILET
Scena: duża
Ceny biletów: 60 zł
Czas trwania: 75 minut
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Przekład: Barbara Grzegorzewska
Reżyseria: Marek Pasieczny
Scenografia i kostiumy: Katarzyna Stochalska
Opracowanie muzyczne: Marek Pasieczny
Światło: Damian Pawella
Obsada:
Katarzyna Herman
Redbad Klijnstra
Rezerwacje biletów na spektakl przyjmuje Dział Marketingu i Organizacji Widowni
tel. 85 74 99 185 oraz 85 74 99 184
e-mail: rezerwacje@dramatyczny.pl
Spektakl oszczędny, bez nadmiaru środków reżyserskich, pozwala widzowi skoncentrować się na istocie relacji łączącej małżonków. Więzi między dwojgiem ludzi zazwyczaj są wielopłaszczyznowe i to właśnie próbuje uchwycić zarówno autor, jak i twórcy przedstawienia.
Anna Czajkowska, Teatr dla Was
Do tego jeszcze dwie walizki i ich dwoje: zdeterminowana Lisa Katarzyny Herman i wycofany, niepewny Gilles Redbada Klijnstry. Powstała między nimi inteligentna, pełna zwrotów gra, co więcej, na wyciągnięcie ręki, muszą więc się pilnować, bo widz wytropi każdy fałsz. Grę prowadzą jak dobry mecz tenisa (…). Opowieść o małżeństwie, które wedle przepowiedni Schmitta musi się skończyć morderstwem, przynajmniej mentalnym, śledzi się w niesłabnącym napięciu, łagodzonym dobrze odważoną domieszką humoru. Powstała rzecz do oglądania …”
Tomasz Miłkowski „Przegląd”
Wymiana zdań i emocji jest tak wciągająca, że trudno zdecydować na którego z aktorów patrzeć. Zdawało mi się, kiedy odwracałam głowę w kierunku Katarzyny Herman, że stracę coś ważnego, jakiś istotny gest Redbada.
Marta Gaik, terazteatr.pl