Antrakt z Bernardem Banią
„Aktor narzeka dwa razy”
Co dla Pana jest najlepsze w zawodzie aktora?
Brak monotonii! Pracujemy za każdym razem z nowym tekstem, z nowymi twórcami i to daje świeżość.
Czy chodzi o to, że bardziej fascynujący jest proces tworzenia roli niż potem wielokrotne granie tego samego spektaklu?
Oprócz eksploatowania przedstawień już zrealizowanych, stale pracujemy nad nowym materiałem. Jednak każdy spektakl się różni od poprzedniego, bo jest inna publiczność, czasem kolega zagra w odrębny sposób – to jest żywe. I to podstawowa różnica między spektaklem teatralnym a filmem czy zapisem na różnych nośnikach. Możność nowych poszukiwań, nowych doświadczeń jest motorem, który nas uruchamia, chroni przed znużeniem i popadaniem w rutynę.
Co Panu daje bycie na scenie?
Ta praca dla mnie jest odkrywaniem nowego „ja”, odkrywaniem siebie w założonych sytuacjach.
Ale w bezpiecznych warunkach, na scenie to jest trochę zabawa z sobą samym?
Oczywiście. Każdy aktor w przedstawieniu oddaje się swojej postaci, ale zawsze jest bufor bezpieczeństwa. Tego jesteśmy uczeni w szkołach teatralnych. Musimy mieć świadomość, że jesteśmy w „ja scenicznym”, tzn. że jestem postacią, która jest na scenie. Jednak jestem też „ja”, który kontroluje to, co robię. Inaczej człowiek, który „zafiksowałby się”[1] zbyt mocno w postaci, potrzebowałby porady psychologów czy psychiatrów za każdym razem, kiedy gra! (ha, ha)
Dlatego, jak słusznie Pani zauważyła, to jest raczej zabawa w szukanie w sobie różnych postaci, wydobywania ich z siebie… Od dziecka wyobrażałem sobie, np. podczas lektury, że jestem postacią, o której czytam. Frajdą jest to, że mogę to kontynuować, będąc dorosłym…
Ma Pan w swojej karierze wiele różnorodnych ról. Czy są jeszcze takie, które chciałby Pan zagrać?
Niekoniecznie marzę o konkretnej postaci. Każda dobra rola w dobrze zrobionym przedstawieniu to jest coś, o czym marzy aktor. Chciałbym grać dobre role w dobrych przedstawieniach! No, może jeszcze wykreować jakąś Szekspirowską postać…
Jakie pasje ma Pan poza teatrem? Wiem, że pracuje Pan z młodzieżą, prowadzi Pan warsztaty, nawet w wakacje?
Praca z młodzieżą dla aktora jest ważna, daje zastrzyk energii od tych młodych ludzi. W ten sposób aktor musi też wrócić do pewnych podstaw, by móc je wytłumaczyć. To również odświeża podejście do własnej pracy.
A poza tym moją pasją jest jazda na rowerze. Mam za sobą kilka wyjazdów, które liczyły ponad 1000 kilometrów. Rower daje mi swobodę i maksymalny odpoczynek mentalny, bo zapominam o wszystkich trudnych sprawach. Lubię też książki, dobre seriale, film…
Czy oglądając pan filmy, zwraca Pan uwagę na aktorstwo?
Oczywiście, ale najczęściej zwracam uwagę na skrajności: gdy widzę, według mnie, rewelacyjną rolę lub kiedy ktoś kompletnie mi nie pasuje.
Czy może Pan opowiedzieć jakąś anegdotę związaną z pracą?
Kiedyś koledzy zrobili mi numer w spektaklu Okno na parlament reżyserowanym przez Wojciecha Pokorę. Grałem postać, która miała być w basenie, więc wchodziłem na scenę zlany wodą. Zwykle w kulisach stała konewka z wodą, polewałem się nią i wracałem na scenę. A któregoś razu koledzy dosypali do wody mnóstwo glukozy i tym się oblałem. Wszystko było dobrze do momentu, kiedy poruszyłem się na scenie i zacząłem się kleić. Koledzy mieli zabawę, a publiczność nie wiedziała, o co chodzi, dlaczego nie mogę się ruszać. A my wszyscy się „zgotowaliśmy”[2] na scenie.
Jak Pan teraz przeżywa ten czas bez możliwości grania? Poprzednio praca była bardzo intensywna…
Aktor, jak się mówi, narzeka dwa razy: kiedy nie gra i kiedy gra zbyt często. Zaczynamy doceniać pewne rzeczy, kiedy nie mamy na nie wpływu. Nigdy nie narzekałem na nadmiar pracy, ale na początku po przerwaniu prób i odwołaniu spektakli, odpoczywałem. A teraz, mając świadomość, że przedstawienia są dużymi imprezami masowymi, zastanawiam się oczywiście. Jest obciążenie myśleniem, jak to wszystko będzie dalej wyglądało. Teatry mogą być instytucjami, do których widzowie wrócą najpóźniej. Staram się też prowadzić swoje zajęcia warsztatowe w formie wideokonferencji on-line i muszę przyznać, że taka praca daje bardzo dobre efekty w sferze dialogu, interpretacji i techniki wypowiedzi, a nawet budowania charakterystyczności postaci.
Dziękuję za rozmowę.
[1] Zafiksować się – utrwalić, tu: pozostać w postaci.
[2] Zgotować się – roześmiać się na scenie w nieodpowiednim momencie, wychodząc tym samym z roli, zwykle z powodu żartów kolegów aktorów.
Rozmowę z p. Bernardem Banią przeprowadziła Jolanta Hinc-Mackiewicz – kierownik literacki Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku